Start w regatach MPJK 2011 zaliczamy do udanych. Załoga w składzie Góralczyk, Goszczyński, Majak (sternik) stanęła na podium na drugim stopniu. Tytuł wicemistrza Polski wrócił w nasze ręce po rocznym wakacie. Na start zgłosiły się 63 załogi. Regaty w dniach 13-15 sierpnia zahaczyły o święto i wolne od pracy. Po raz pierwszy startowaliśmy w poniedziałek.
Dla nas regaty zaczęły się dwa dni wcześniej. Umówieni na forum z załogą łódki „Wściekła” wystartowaliśmy w wyścig długodystansowy z Guzianki do Giżycka o zgrzewkę piwa. Wyścig okazał się dobrym treningiem zwłaszcza dla Jarka, który pływał po raz pierwszy łódką klasy Sympathy 600. Wypróbowaliśmy trapezy, obydwa gennakery, nowe pasy balastowe. Wściekła do Mikołajek niestety przez cały czas oglądała naszą pawęż. Wieczorna odprawa z chłopakami ze Wściekłej przyniosła wiele spostrzeżeń i żałować wypada, że musieliśmy wracać do Mrągowa bo szykowała się fajna imprezka. Umówiliśmy się na rewanż dnia następnego i się rozstaliśmy. Do rewanżu jednak nie doszło, ponieważ obowiązki członków załogi przeszkodziły w punktualnym stawieniu się w Tałtach i dzień drugi oddaliśmy walkowerem. Słowem remis.
Na regaty dotarło 63 załogi z czego w klasie Symparthy600 RT pięć: debiutanci Ulung Team, Wściekła, weterani: Raptu’s i Heveta 5, oraz my. Regaty rozpoczęły się punktualnie, warunki wietrzne słabe. Był czas na rozejrzenie się po wodzie. Heveta 5 w nowym składzie, młodzież poszła w odstawkę, ster dzierżył Groszyk senior, Wściekła zmieniła żagle na regatowego grota i dziwnego niewymiarowego foka, Raptus postawił nowy płaski zestaw żagli. Patrzyliśmy na nie z zazdrością… Ulung po startach czerwcowych i boatshow zmienił skład w załodze, odpadł im jeden stały załogant. U nas też zmiany. Do załogi doszedł wytrawny żeglarz, zawodnik i trener Jarek. Będzie okazja podszkolić nieco rzemiosło żeglarskie i powalczyć o pudło. Nastroje były bojowe. Jarek ogłosił że detronizujemy dotychczasowego króla – Jacka. Ten z uśmiechem oparł że jest niezły „czaruś” i od czarowania to jest on, jako Harry Potter. Ta nieco osobliwa zaczepka stałą się zarzewiem sportowego sporu, który musiał rozwiązać się na wodzie.